Chapter One - First Day
Chapter One - First Day
- Ale ja nie chcę! Tato nie uszczęśliwiaj mnie na siłę! - krzyczałam ze łzami w oczach do mojego ojca.
- Isabel! Musisz tam pojechać. Wyjeżdżam na miesiąc i nie mam Cię z kim zostawić.
- Ale ja mam już 16 lat! Mogę zostać sama! Nic mi się nie stanie. - broniłam się, jednak byłam pewna, że i tak nic nie zdziałam. Tata znów spojrzał na mnie wzrokiem z serii: "Nawet o tym nie myśl"
- Nie ma nawet takiej opcji. Marsz na górę się pakować. Jutro o 6.00 podjedzie po Ciebie autokar. Koniec dyskusji. - warknął do mnie. Od śmierci mamy tata ciągle jest taki surowy... Rozumiem, że jest zły, ale nie musi tego ukazywać akurat na mnie i w taki sposób!
Poszłam do pokoju i zaczęłam przygotowania do wyjazdu. W rogu znalazłam dwie małe walizeczki. W to mam się spakować na miesiąc w lesie?! Ja w to nawet połowy moich książek nie zmieszczę! Zaczęłam szperać po szafach, czy przypadkiem nie ma tam jakiejś torby... Niestety nic nie mogłam znaleźć... A na dół po torbę ani mi się śni, żeby zejść! Nie chcę znów spotkać się z zawierającym dech w piersiach spojrzeniem ojca. Nie rozumiem, dlaczego on nie chce mnie zostawić samej? Przecież jestem już prawie dorosła, potrafię o siebie zadbać.
*OCZAMI TED'A*
Ja chcę dla mojej córki jak najlepiej. Ale ona tego nie rozumie... Nie chcę, żeby została sama w domu, bo... Tak właśnie zginęła jej mama... Została w domu na 2 tygodnie, bo musiałem wyjechać za granicę do pracy... Gdy wróciłem ona leżała w sypialni, a na jej nadgarstkach widoczne były plamy krwi... Do dziś nie wywnioskowałem, czemu się pocięła, a Isy w ogóle nie wie jak Alice zginęła. Teraz boję się zostawić kogokolwiek samego w domu...
*OCZAMI ISABEL*
Zadzwoniłam do Sue, aby mi pomogła się uszykować. Powinna zaraz tu być... Po chwili usłyszałam pukanie. Otworzyłam drzwi, ale nikogo w nich nie zobaczyłam. Wróciłam do pokoju i kontynuowałam pakowanie. Niedługo znów usłyszałam pukanie. Podeszłam do okna i ujrzałam w nim Susan i Lou. Bardzo ucieszyłam się na ich widok i od razu otworzyłam okno.
- Czemu oknem? - zapytałam po chwili milczenia.
- Mam zwyczaj wchodzić przez okno, gdy nikt mi nie otwiera drzwi. - odparł zadowolony z siebie Louis. Sue i ja wybuchnęłyśmy śmiechem, na co Tommo zareagował dziwną miną i głupawym uśmieszkiem. Po chwili śmiechu zaczęli mi pomagać w przygotowaniach do wyjazdu. o dziwo z łatwością zmieściłam się w te dwie walizki. Po męczących przygotowaniach, trwających pomad trzy godziny pożegnałam się z przyjaciółmi i wyszli takim samym sposobem co weszli.
*NAZAJUTRZ*
Usłyszałam głośny krzyk dobiegający z kuchni.
- Isabel! Rusz się, za pół godziny będzie autokar! - Tak właśnie obudził mnie mój najukochańszy tatuś. Zwlokłam się powoli z łóżka, umyłam się, zaczesałam włosy w kucyk i ubrałam się w:
Zeszłam na dół z małą nadzieją, że tata jednak pozwoli mi zostać... Dobrze, że przynajmniej wolno mi pomarzyć. Ledwo zdążyłam zjeść śniadanie i zaraz musiałam wychodzić. Jeszcze tylko pożegnanie z ojcem i jadę. Nienawidzę tego. Tych pożegnań. Zawsze się rozklejam...
- No to do zobaczenia za miesiąc córeczko. - powiedział tata i ucałował mnie w czoło.
- Pa. - odpowiedziałam krótko. Nie chciałam pokazywać tacie mojego smutku, ale od razu po wyjściu z domu po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Po wejściu do autobusu próbowałam się powstrzymać od płaczu, żeby zbytnio nie zwracać na siebie uwagi. Usiadłam na końcu autobusu, wyciągnęłam książkę, którą niedawno zaczęłam i zabrałam się do czytania.
- Ej! Te miejsca są zajęte. Wynocha. - warknął na mnie koleś o brązowo-zielonych tęczówkach i brązowych włosach postawionych na żel. - Nie słyszałaś co powiedziałem?! - przerażona ze spuszczoną głową odeszłam i usiadłam dwa rzędy przed nimi. ostatnie co usłyszałam z Jego ust to: "Ta suka będzie musiała się mieć na baczności..." czy coś w tym stylu.
Miałam nadzieję, że nikt obok mnie nie usiądzie, jednak nadzieja matką głupich...
- Hej, to miejsce jest zajęte? - spytał chłopak wyglądający na góra 15 lat. Miał błękitne oczy i brązowe włosy. mogę szczerze powiedzieć, że był przystojny.
- Nie, proszę siadaj. - odpowiedziałam ściągając swoją torbę z wolnego miejsca i wróciłam do czytania powieści.
- Jestem Nathan. - powiedział brunet i podał mi rękę.
Nathan
- Isy, miło mi. - odpowiedziałam z uśmiechem i niepewnie podałam rękę.
- Pierwszy raz na obozie? - ciągnął dalej rozmowę.
- Aż tak to widać? - odpowiedziałam, na co on zareagował śmiechem, który wydał mi się naprawdę zabawny. Nasza konwersacja toczyła się, aż do dojazdu na miejsce obozu. Zaraz po wyjściu wszystkich uczestników kolonii z autobusu odbył się apel, na którym przedstawiono Nam opiekunów grup. Moim był niejaki per pan Harold Styles. Jego imię wzbudziło we mnie lekki strach, ale gdy tylko pojawił się przed moją grupą, a na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech zapomniałam o całym stresie i strachu.
- Witajcie, jest to mój pierwszy obóz jako opiekun, więc jeśli coś będę robił nie tak, to mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie zgłosicie tego do pani kierownik... - Po tych słowach wszyscy prócz mnie zaczęli chichotać. Nie wiedziałam co w tym było takiego zabawnego... Gdy już zamilkli pan Styles kontynuował. - Jak sądzę, nie znacie się tu wszyscy... Zaczniemy od przedstawienia się. Może... Ty pierwsza... Hej, Ty z książką? - Dopiero po paru sekundach się ocknęłam. - Może się nam przedstawisz?
- J... Ja? - Zapytałam nieśmiało.
- Tak, powiedz nam jak się nazywasz?
- J... Jestem Isabel... Isabel Winters. - Odpowiedziałam. Następnie reszta się przedstawiała, ale ja tego nie słuchałam, byłam zajęta czytanie książki pt.: "Gwiazd naszych wina".
Harry (pozwolił Nam mówić do Siebie po imieniu) przydzielił nam namioty. Moimi współlokatorkami były Zoe Lipton i Lucy Smith.
(od lewej) Lucy i Zoe
Nie poznałam ich jeszcze... Nie jestem zbyt rozmownym człowiekiem... Więc pierwszy dzień na obozie minął dość szybko i nudno... Teraz jest 22.00 - cisza nocna. Jestem wykończona tą podróżą...
------------------------------------------------------------------------------------------
Hej! Co tam u Was słychać? Pierwszy rozdział już za nami, mam nadzieje, że się spodoba... Rozdziały dodawać będziemy co ok. 5 dni... Akcja później zacznie się rozkręcać <3 Proszę komentujcie, to daje wielką motywacje i ogromnego banana na twarzy :D
~~Ciastko :D
~~ Carmel ^-^
Cudowny ;** ~~Oliviaaa
OdpowiedzUsuńproszę dodawajcie szybko
OdpowiedzUsuń